Spod gruzów po trzęsieniu ziemi w Albanii wydobywane są kolejne ciała. Bilans ofiar śmiertelnych wzrósł do co najmniej 21. Około 600 osób zostało rannych, wiele z nich pozostaje w Niejedna kobieta marzyłaby o torebce Louis Vuitton. Autorka tego zdjęcia postanowiła pokazać, że pieniędzy na zakupy jej nie zabraknie /10 Tak żyje się w Albanii. Tutaj również koszty będą bardzo zróżnicowane – miesięczny wydatek będzie uzależniony od wielkości miasta, odległości od centrum, metrażu lokalu czy jego standardu. W Tiranie – stolicy Albanii czy innych większych miastach kraju za wynajem jednoosobowego mieszkania zapłacimy od 350 do 500 euro za miesiąc. W mniejszych Jacek Łosak. 19 listopada 2023, 12:52. Kadra Polski powołana przez Stowarzyszenie MMA Polska wyleciała dziś z warszawskiego Okęcia do Albanii, gdzie odbędą się Mistrzostwa Świata IMMAF Kobieta podróżowała samotnie. Samotna podróż do Albanii przyniosła pewne rozczarowania (Pixabay, kardinalove) Coraz więcej osób decyduje się na podróże bez przyjaciół czy rodziny. Takie rozwiązanie ma wiele zalet, ale i są i wady, o czym przekonała się pani Patrycja, która zdecydowała się na samotną podróż do Albanii. inspirasi tata letak foto polaroid di dinding. Ponad 20 zabitych, 600 rannych, ogromne straty materialne po trzęsieniu ziemi w Albanii. I dużo ludzi uwięzionych w Albanii trwa dramatyczny wyścig z czasem. Chodzi o jak najszybsze dotarcie do uwięzionych pod gruzami ludzi po poniedziałkowym trzęsieniu ziemi w Albanii. 20 ofiar, 600 rannychDoliczono się już ponad 20 śmiertelnych ofiar, rannych jest 600 osób, a władze uprzedzają: bilans może być jeszcze bardziej tragiczny. Ruchy ziemi szacowane na 6,4 stopni w otwartej sali Richtera uderzyły w poniedziałek o czwartej rano i było to najsilniejsze trzęsienie od trzech dekad. Jego zapowiedzią mogło być trzęsienie, jakie nawiedziło kraj we Fuga, dyrektor ds. komunikacji rządu albańskiego, napisał na Twitterze, że 28 osób zostało wyciągniętych żywcem z gruzów, a 600 osób otrzymało pomoc Zespoły ratunkowe przybywają z Kosowa, Włoch, Grecji i innych krajów. Ratownikom pomagają wolontariusze, to bezprecedensowy pokaz solidarności - kraje sąsiadujące z Albanią, Unia Europejska i Stany Zjednoczone zaoferowały wsparcie. W esemesie przesłanym do gazety „Guardian” premier Albanii Edi Rama tak opisał chaos i tragedię: „To dewastujące”.Kraje w całym regionie oferują pomoc i wsparcie Albanii, a Kosowo, Czarnogóra i Serbia zobowiązały się do wysłać zespoły ratowników. Podobna deklaracja padła z Grecji. Grecki minister spraw zagranicznych Nikos Dendias napisał na Twitterze, że udaje się prosto do Tirany ze Skopje, stolicy Macedonii Północnej, którą odwiedza. Mówi, że rozmawiał z ministrem ochrony ludności w Atenach, by omówić szczegóły pomocy dla Albanii."Najgorsze może dopiero nadejść"Eksperci ostrzegają, że najgorsze może jeszcze nadejść dla tego bałkańskiego Na pewno będziemy mieli wstrząs wtórny rzędu 5,9 w najbliższym czasie - mówi grecki profesor Ethymios Lekkas, jeden z najwybitniejszych sejsmologów w dodaje, że szkody będą duże ponieważ wiele budynków w kraju dotkniętym ubóstwem było „w tak złym stanie”.Pojawiają się dramatyczne informacje o poszukiwaniu ludzi, których uznaje się za zaginionych,. Pewien mężczyzna powiedział News24 TV, że jego córka i siostrzenica ugrzęzły w zawalonym budynku mieszkalnym w nadmorskim mieście Durrës. - Rozmawiałem przez telefon z nimi. Powiedziały, że mają się dobrze i czekają na ratunek. Dodał, że zna wiele rodzin, które o swoich bliskich nic nie w całym kraju zostały zamknięte na jeden dzień, a loty z lotniska w Tiranie zostały zawieszone z powodu uszkodzenia donoszą o dwóch kobietach, których ciała znaleziono w gruzach budynku w Thumanie oraz mężczyznę, który zmarł w mieście Kurbin po tym jak wyskoczył z budynku, gdy ziemia zatrzęsła się. Trzy osoby zginęły w portowym Durrës, 30 km od Tirany. Ratownicy powiedzieli lokalnym mediom, że jedną z zabitych w Durrës była starsza kobieta. Udało się uratować wnuka, ona sama zginęła, osłaniając go swoim Tirany spieszą się z urządzeniem miejsc schronienia dla tysięcy ludzi, którzy zgromadzili się na ulicach stolicy. Jeden z mieszkańców opisał, że trzęsienie wydawało się być niekończącym się koszmarem. - Jesteśmy na ulicy od 4 rano - mówił greckiej agencji prasowej. Byliśmy przerażeni, gdy obudziły nas ruchu ziemi. Trwało to około 25 sekund – dodał. Opisywał, jak złapał swoją żonę i trzymał ją za rękę, gdy siedzieli skuleni i przerażeni pod drzwiami, czekając na zakończenie PressW sieci pojawiły się filmy pokazujące ogrom zniszczeń, powalone domy, zerwane linie elektryczne, spękane jezdnie. Na jednym z nich widać budynek w mieście Durrës, w którym w jednym z mieszkań brakowało ścian sypialni. To miasto najbardziej doświadczyło ruchów ziemi w BośniOd czasu do czasu czuje się w całym regionie wstrząsy wtórne. W pobliskiej Bośni kolejne trzęsienie o sile 5,4 nawiedziło rejon na południowy wschód od stolicy i zatrzęsło Sarajewem. Nie ma na razie doniesień o ofiarach i zniszczeniach. Trzęsienie było odczuwalne nawet w tak odległych rejonach, jak południowe Włochy i północna grecki sejsmolog Efthymios Lekkas mówi, że nie było ono zbyt silne. Albania i cały region Bałkanów zachodnich doświadczają regularnej aktywności sejsmicznej. Trzęsienie ziemi o sile 5,6 wstrząsnęło tym krajem 21 września, uszkadzając pół tysiąca 500 domów, ale nie spowodowało ofiar śmiertelnych. W 1963 r. potężne trzęsienie ziemi nawiedziło Skopje, stolicę pobliskiej Macedonii Północnej, niszcząc większość miasta i zabijając ponad tysiąc W SERWISIE Mansona. Dlaczego zginęła Sharon Tate?Różaniec i rewolwer obok łóżka. Tak mieszka detektyw Krzysztof Rutkowski [ZDJĘCIA]Szalone kąpiele błotne na Pol'and'Rock Festival 2019 [ZDJĘCIA]Tak cenzuruje Google. Te miejsca istnieją, ale na mapach i Street View ich nie zobaczycieRekreacyjne imperium za 71 mln zł. Robert Lewandowski inwestuje na Mazurach [ZDJĘCIA]Po raz pierwszy w Polsce odbyły się wybory... miss lesbijek. Wybrano też geja roku [ZDJĘCIA]Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera Skandal w stolicy Indii, Nowym Delhi. 30-letnia kobieta w zaawansowanej ciąży zgłosiła się do jednego ze szpitali, gdzie odmówiono jej przyjęcia na oddział. Ciężarna spędziła noc pod murami szpitala, a następnego zaczęła rodzić. Indyjskie portale społecznościowe są wstrząśnięte scenami, które rozegrały się we wtorek pod murami szpitala Safdarjung w stolicy Indii, Nowym spędziła noc pod szpitalnym oddziałem ratunkowymBędąca w zaawansowanej ciąży 30-latka zgłosiła się w poniedziałek do szpitala, gdzie jednak odmówiono jej przyjęcia na oddział. Według relacji krewnych kobiety, noc spędziła pod murami szpitala, tuż obok oddziału ratunkowego. Następnego dnia ruszyła akcja porodowa pod gołym niebem. Rodzącej pomogły przypadkowe kobiety oraz zaalarmowane z akcji porodowej pod szpitalem w Nowym Delhi obiegło indyjski internet: Matka i dziecko są zdrowe. W sprawie wszczęto postępowanie wyjaśniającePoród na szczęście zakończył się powodzeniem, a kobietę wraz z nowo narodzoną córką przyjęto na oddział ginekologiczny. Stan obu pacjentek oceniono jako dobry. Całe zdarzenie spowodowało nie tylko internetowe oburzenie. Władze szpitala wszczęły w sprawie wewnętrzne postępowanie wyjaśniające. Raportu i wyjaśnień zażądało również indyjski resort Kobieta nie została przyjęta do szpitala. Dziecko urodziła tuż obok oddziału ratunkowegoPolecane ofertyMateriały promocyjne partnera „Mięso kobiece potaniało, a kiedy to nastąpiło, to na bazarze podrożała baranina” – powiedział podczas jednego z opublikowanych w internecie kazań znany w Kirgistanie muzułmański duchowny i kaznodzieja, naczelny imam swierdłowskiego rejonu Biszkeku Sadybakas imama dotyczyły ubioru kirgiskich kobiet, które zdaniem duchownego pozwalają sobie na noszenie zbyt krótkich spódnic i ogólnie bezwstydnie się obnażają publicznie. „Czyją córką jesteś?”- Kiedy drożeje mięso? Kiedy w regionie, w którym mieszkacie ciało kobiety staje się tańsze. Kobiece mięso tanieje, kiedy ona zaczyna pokazywać swoje ciało, obnaża biodro, jak kciuk na dłoni. To się dzieje dlatego, że nikt im nie mówi: „Powstydziłabyś się! Jaka jesteś bezwstydna, okryj się czymś! Czyją córką jesteś?” - tymi słowami muzułmański duchowny nauczał kirgiskich mężczyzn, każąc im, aby w sposób należny wychowywali swoje kobiety, które zamiast czcić tradycje, a także oszczędnie prowadzić domowe gospodarstwo, myślą tylko o zgorszeniu, a potem nie stać ich na kupienie baraniny, którą uważają za zbyt Sadybakas Doołow jest uznawany za jednego z najbardziej oświeconych i najlepiej wykształconych duchownych w Kirgistanie. W swojej karierze piastował m. in. stanowisko rektora Uniwersytetu Islamskiego w Biszkeku. Był wielokrotnie nagradzany przez Zarząd Duchowy Muzułmanów Kirgistanu (w katolicyzmie odpowiednikiem jest Konferencja Episkopatu - red.). Nauczał zatem jako autorytet duchowy, moralny oraz naukowy, żądając od mężczyzn, aby „położyli kres tej hańbie”, i zabronili swoim kobietom noszenia roznegliżowanych do najwyższego duchowieństwa i prokuraturyPomimo tego, że 88 procent ludności Kirgistanu wyznaje islam, wystąpienie stołecznego imama wywołało oburzenie społeczne. Został zaskarżony do Zarządu Duchowego Muzułmanów Kirgistanu za obrazę i dyskryminację kobiet, a do miejscowej prokuratury wpłynęły skargi z żądaniem wszczęcia przeciwko niemu postępowania rozczarowaniu walczących o prawa kobiet Kirgizek, Zarząd Duchowy Muzułmanów Kirgistanu nie potępił popularnego kaznodziei. Wręcz przeciwnie - wziął go w obronę, zapewniając, iż swoim kazaniem nikogo nie obraził osobiście, a także, co było chyba najważniejsze, że jego słowa „nie były wtrącaniem się do polityki”. Znamion zbrodni w słowach duchownego nie dostrzegli także prokuratorzy. Duchowe zwierzchnictwo Kirgistanu uznało jedynie, że słowa kaznodziei mogły być omylnie zinterpretowane i wcale mu nie zależało na ograniczaniu praw kobiet, lecz jedynie chciał, aby „ludzie przypomnieli sobie o wartościach moralnych i nie oskarżali o wszystko (w tym o wzrost cen – red.) władz oraz sprzedawców”.„Swoich słów się nie wyrzeknę”Sam imam Sadybakas Doołow, pytany przez dziennikarzy, czy nie uważa, że przesadził z metaforami, zapewniał, że swoich słów się nie wyrzeknie, gdyż były absolutnie słuszne, a „kobiety w kirgiskiej tradycji nigdy nie obnażały publicznie swoich ciał”.- Nie chciałem poniżać kobiet. Wręcz przeciwnie, chciałem podnieść ich godność. Oburza mnie, że niepokoi nas wzrost cen na bazarze w tym samym czasie, kiedy na wartości tracą godność i honor naszych kobiet – tłumaczył się duchowny w rozmowie z feministkiTe tłumaczenia nie uspokoiły jednak miejscowych kół feministycznych, które doradziły kontrowersyjnemu imamowi, aby przeprowadził analizę porównawczą cen na mięso w krajach islamskich o najsurowszym rygorze ubraniowym dla kobiet i dowiódł, że zależność, o której mówił podczas kazania, się Kirgizki na forach społecznościowych „kajały się” sarkastycznie za noszenie krótkich spódniczek i „przepraszały” za to, iż w ten sposób „spowodowały wzrost cen baraniny”. - Kryzys gospodarczy to pewnie również nasza wina! - nie chcą odpuścić kontrowersyjnemu imamowi miejscowe obserwatorów życia religijnego Kirgistanu Sadybakas Doołow, jako naczelny imam swierdłowskiego rejonu stolicy kraju Biszkeku, cieszy się ogromną popularnością i autorytetem wśród Kirgizów.„Kirgistan to państwo świeckie”Jest bardzo aktywny w mediach społecznościowych. Jego profil w Instagramie obserwują 122 tysiące użytkowników, na YouTube ma 192 tysięcy oglądających, w Facebooku – 1688 znajomych, a jego Telegram jest czytany przez 2070 zwolennicy postępowego islamu uważają, iż poglądy głoszone przez imama Sadybakasa Doołowa są bardzo niebezpieczne. Grożą bowiem zniewalaniem kobiet, szczególnie w środowiskach kaznodziei przypominają, iż prawo Kirgistanu nie ogranicza nikogo w kwestii tego, jak ma się ubierać. „Republika Kirgistanu jest państwem świeckim, a przynależność religijna do tego, czy innego wyznania jest dobrowolna” – czytamy na popularnym w Kirgistanie portalu ofertyMateriały promocyjne partnera Od 2005 roku Gjirokaster jest wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego UNESCO. Ale już w 1961 roku władze albańskie postanowiły objąć je opieką, nadając mu status „miasta-muzeum”. A jest co chronić. Starówka położona na wzgórzu, pnące się w górę brukowane uliczki i charakterystyczne kamienne domy, które sprawiają, że miasto wygląda jak wymalowane srebrną farbą. Jedna z hipotez głosi, że to to właśnie od albańskiego słowa „arёgjend” (srebrny) wzięła się nazwa Gjirokaster. Jednak istnieje jeszcze inne wytłumaczenie. Wiąże się ono z legendą dotyczącą zamku górującego nad miastem. Dawno, dawno temu mieszkała w nim księżniczka o imieniu Argjiro. Krótko po tym, jak urodziła swojego pierwszego syna, wódz turecki otoczył miasto. Mieszkańcy bohatersko odpierali atak do czasu, aż skończyły się im zapasy wody i żywności. Kobietom groziło dostanie się do niewoli, na co nie mogła pozwolić Argjiro. Razem z innymi mieszkankami, przywiązując dziecko do swojej piersi, rzuciła się w przepaść ze wschodniego krańca cytadeli. Zamek to największy zabytek miasta, ale jego obecny stan jest, delikatnie mówiąc, opłakany. W zimnych, ciemnych murach hula wiatr i raczej nic nie wskazuje na to, aby wkrótce jego wnętrza zostały zagospodarowane. Początki budowli sięgają już IV wieku ale swój ostateczny kształt uzyskała między XII a XV wiekiem. Trzy stulecia później, za panowania Alego Paszy Tepelena, do zamku doprowadzono akwedukt o długości 12 km. Niestety obecnie nie ma po nim śladu, bowiem w 1928 roku decyzją rady miejskiej został rozebrany, a pozostałości wykorzystano do budowy dróg, budynków oraz zamkowego więzienia. Mimo wszystko warto odwiedzić zamek, dokładając trochę grosza na jego renowację. Poza tym rozciąga się z niego fantastyczny widok na miasto oraz otaczające go góry. Gjirokaster dzieli się na część współczesną i historyczną. W tej drugiej można poczuć klimat dawnego Imperium Osmańskiego. Miasto w XV wieku znalazło się pod panowaniem tureckim, co wyszło mu na dobre, bo dzięki temu miało szansę rozkwitnąć. Dziś, poza ściśle turystycznymi rejonami, panuje tu ogromna harmonia i spokój. Choć bywa on zakłócany przez przejazdy nowożeńców i wesela organizowane niemal każdego dnia, nie tylko w weekendy. Przez jedno z nich, odbywające się tuż przy moim hotelu, nie spałam pół nocy. Pomoc po albańsku Do Gjirokaster uciekłam z nadmorskiego kurortu Saranda, w którym miałam zatrzymać się na trzy dni. Ale było w nim tak źle, że następnego dnia z samego rana postanowiłam łapać autokar jak najdalej od niego. A nie było to łatwe. Jak to w Albanii, problemem okazało się namierzenie odpowiedniego przystanku, z którego odjeżdżają autobusy w interesującą mnie stronę. W kraju nie funkcjonuje coś takiego jak dworzec i nawet miejscowi często nie wiedzą, skąd mają jechać. Jakimś cudem trafiłam na autokar jadący do Beratu, który po drodze przejeżdża przez Gjirokaster. Jednak kierowca nie chciał mnie zabrać i był mało pomocny w wytłumaczeniu, gdzie mam znaleźć właściwy autokar. Postanowiłam więc zbojkotować albańskich przewoźników i złapać stopa. To też okazało się wyzwaniem, ale koniec końców zabrał mnie płatny busik jadący do Gjirokaster. Poznałam w nim Albańczyka mówiącego po angielsku, który w mieście chciał odwiedzić swojego dziadka. Pracował w Tiranie i był po studiach chemicznych. Dużo palił, bo dwa tygodnie wcześniej rzuciła go dziewczyna, a on wciąż ją kochał. Takie życie. Dużo rozmawialiśmy, a jak dojechaliśmy, zaprosił mnie na kawę, ale wcześniej zaproponował pomoc w znalezieniu taniego hotelu. Jako że historyczna część Gjirokaster znajduje się na wzniesieniu, postanowił wziąć taksówkę, za którą to on zapłacił. Kierowca był najbardziej przerażającym typem, z jakim miałam kiedykolwiek do czynienia. Wydzierał się wniebogłosy, jakby wiózł nas za karę i w duchu dziękowałam, że nie rozumiem, co wykrzykuje po albańsku. Jeździliśmy po mieście w poszukiwaniu czegoś na moją kieszeń, aż w końcu trafiliśmy do hotelu przypominającego szpital. Rozległe korytarze, mnóstwo zakamarków oraz białe ściany i drzwi dające wrażenie sterylności. Właściciel zszedł z ceny, ale powiedział, że jeśli ktoś będzie szukał noclegu, to dokwateruje go do mnie. Mój towarzysz dopłacił więc 500 leków, abym mogła spać w swoim pokoju sama. Poszliśmy też razem do Muzeum Etnograficznego, które mieści się w dawnym domu rodzinnym dyktatora Envera Hodży, a następnie do zamku. Mój towarzysz mógłby tak ze mną chodzić przez cały dzień, palić papierosa za papierosem i dyszeć przy wchodzeniu pod górę, ale stwierdziłam, że muszę mu w końcu podziękować za pomoc i się z nim rozstać. Było mi strasznie głupio, biorąc pod uwagę, ile dla mnie zrobił. Ale to zawsze jest ze stratą dla mnie, gdy nie mogę jakiegoś miejsca poznać na własną rękę, zgubić się w nim, jak mam to w zwyczaju lub po prostu usiąść na ławce wśród ludzi i obserwować życie ulicy. Gjirokaster – centrum turystyczne Albanii Gjirokaster to chyba najchętniej odwiedzane przez turystów miejsce w Albanii. Są wszechobecni. Szczególnie dużo w nim Polaków i Francuzów. Od mojego znajomego pożyczyłam przewodnik po Albanii po francusku i gdy przystanęłam na ulicy, by coś przeczytać, podszedł do mnie jakiś nastolatek i z radością zaczął świergotać w mowie Balzaca i Molièra. Odpowiedziałam, że tylko przewodnik jest francuski, a ja jestem Polką. Odszedł niepocieszony. Za to moimi sąsiadkami w hotelu były dwie Polki. Spotkałam je na ulicy, gdy siedziały przed kawiarnią, a obok stały wielkie podróżnicze plecaki. Postanowiłam im pomóc i zapytałam, czy nie potrzebują taniego noclegu, bo zatrzymałam się w dość tanim hotelu. Gjirokaster – ze względu na licznych turystów – ma wywindowane ceny, więc trudno znaleźć jakąś okazję. Podziękowały i powiedziały, że poszukają czegoś na własną rękę. Jak wróciłam do mojego hotelu, wyszłam na balkon i ktoś siedzący na sąsiednim balkonie przywitał się ze mną. Uśmiechnęłam się i rzuciłam w tamtym kierunku szybkie spojrzenie. Potem dziewczyna powiedziała coś po polsku, a do mnie dotarło, że to ta sama osoba, którą poznałam przed kawiarnią. Zaraz dołączyła do niej koleżanka. W ten sposób poznałam Magdę i Agatę, które stały się moimi towarzyszkami na dwa dni. Objechały już niemal całe Bałkany, potem miały się udać do Turcji, Armenii, Gruzji, a stamtąd promem do Ukrainy. Mam nadzieję, że cały plan – a nawet więcej – zrealizowały oraz wróciły spełnione i szczęśliwe do domu. To było jedno z tych podróżniczych spotkań, dla których warto wyruszać w drogę. 1. Muzeum Etnograficzne, czyli rodzinny dom Envera Hodży. Niestety jest to tylko rekonstrukcja, bo oryginalny budynek niemal doszczętnie spłonął. Na jego tyłach znajdują się komunistyczne symbole i bohomazy sławiące imię dyktatora. 2. A to pokój, w którym ponoć urodził się Hodża. 3. Zamek w Gjirokaster i jego nietuzinkowe eksponaty, na czele z domniemanym amerykańskim samolotem szpiegowskim. Wspięcie się na wzgórze, na którym jest położony, wymaga nie lada kondycji. 4. Ale nagrodą jest widok na miasto i okoliczne góry, który się stąd rozciąga. 5. Zakątki historycznej części Gjirokaster 6. I niezbyt urodziwa, współczesna część miasta 7. Jadą nowożeńcy z weselnym orszakiem. A słychać ich już z daleka. Sierpień 2011 r. Prokuratura dysponuje niepotwierdzoną informacją, że nie żyje Andrzej I., który na zlecenie rządu miał w trakcie pandemii dostarczyć respiratory - ustalił portal I. był właścicielem niewielkiej firmy handlującej bronią. Andrzej I. od marca był poszukiwany listem gończym. Prokurator Karol Blajerski, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Lublinie, powiedział portalowi że śledczy “dysponują niepotwierdzoną informacją o jego śmierci”.Z informacji portalu wynika, że akt zgonu został wystawiony w stolicy Albanii – Tiranie. Policja zwróciła się już do prokuratury o formalne zakończenie poszukiwań Andrzeja I - przekazał Śmierć handlarza bronią. Prokuratura ma niepotwierdzoną informacjęAndrzej I. wyjechał z Polski 9 grudnia 2020 roku. Ciało nie zostało jeszcze sprowadzone do Polski. Policjanci nie mają jednak wątpliwości, że mężczyzna nie żyje. Przedsiębiorstwo E&K, którego właścicielem był Andrzej I., w kwietniu 2020 roku zawarło z Ministerstwem Zdrowia wartą 200 mln zł umowę na dostarczenie 1241 respiratorów. Resort przelał zaliczkę w wysokości około 161 mln zł. Po kilku miesiącach oczekiwania okazało się, że firma najprawdopodobniej nie wywiąże się z umowy. Dziennikarze ustalili, że do Polski trafiło tylko 200 urządzeń, które nie spełniały wymagań: nie były objęte gwarancją, nie miały zapewnionego serwisu ani części zamiennych. Nienadające się do przekazania szpitalom respiratory trafiły do Agencji Rezerw zdrowia zaczął domagać się zwrotu pieniędzy. 10 lipca ministerstwo zwróciło się do Prokuratorii Generalnej, która chroni interesy państwa, aby przygotowała wniosek o wszczęcie sprawy cywilnej ws. zwrotu pieniędzy przez E&K. Z niewiadomych przyczyn resort wycofał wniosek i działania w tej sprawie zostały wstrzymane na trzy miesiące. W sierpniu 2020 roku podpisano porozumienie, na podstawie którego pieniądze miały zostać zwrócone do końca października 2020 roku. Na konto resortu trafiło z powrotem jednak tylko około 60 mln zł, a powinno dwa razy tyle. Starania o odzyskanie pieniędzy drogą sądową ruszyły dopiero po odejściu z ministerstwa ówczesnego szefa resortu Łukasza Szumowskiego i jego zastępcy Janusza Cieszyńskiego. 31 października ponownie wysłano wniosek do Prokuratorii Generalnej. Do tej pory komornikom udało się odzyskać tylko część pieniędzy. Firma Andrzeja I. wciąż jest winna Skarbowi Państwa około 50 mln złotych.

kobieta ze stolicy albanii